Bajka pomagajka

Przedstawiamy Wam kolejną bajkę o koronawirusie. Jej autorką jest Zuzanna Myszkier z klasy Va. Życzymy Wam miłego odbioru!

Pewnego dnia pojawił się nieznany gość. Odwiedzał on różnych ludzi w różnych krajach, w ich domach i w pracy. Spotykano go w sklepach, w autobusach, w parkach i na placach zabaw, ale nikt nie widział o jego istnieniu. Ludzie po spotkaniu z nim zaczęli gorączkować, kaszleć, czuć zmęczenie. Jedni mieli objawy zwykłego przeziębienia, drudzy poważnie chorowali, ale niestety byli też tacy, którzy umierali. Tak naprawdę nikt nie wiedział co się dzieje, że coraz więcej ludzi zaczyna chorować. W końcu w listopadzie w 2019 roku w środkowych Chinach, w mieście Wuhan po raz pierwszy go rozpoznano i opisano. Nazwano go Covid 19.

Nikt nie spodziewał się, że jakiś tam sobie wirusik będzie miał taką moc, że odwiedzi cały świat, że tylu ludzi zachoruje.

Na początku wiele osób go bagatelizowało… Tym bardziej w krajach, w których jeszcze go nie było…

W dniu kiedy po raz pierwszy potwierdzono jego obecność w naszym kraju, ludzie zaczęli coraz częściej o nim mówić.

W kolejnych dniach potwierdzano kolejne zachorowania. Coraz więcej osób czuło wielki niepokój…
Po pewnych czasie zdecydowano o zamknięciu szkół i uczelni.
Na początku dzieci się cieszyły, że mają wolne. Uznawały tą sytuację za takie dodatkowe wakacje. Nawet nadano im nazwę „KORONA FERIE” , ale to nie była prawda. Co prawda nauka nie odbywała się w szkole, ale nadal trzeba było się uczyć, opracowywać tematy i wysyłać je do nauczycieli.

Nowa sytuacja nie była łatwa. Uczniowie zaczęli tęsknić za szkołą, nauczycielami, za normalna nauką jaką znali do tej pory. Wcześniej nikt by nawet nie pomyślał, że któryś z uczniów powie „chcę do szkoły”, aż tu nagle większość powtarzała to zdanie. Niektórzy nawet mówili, że zamiast opracowywać tematy w domu woleliby pisać w szkole sprawdziany i niezapowiedziane kartkówki…

Zaczęto apelować do ludzi, aby jak najmniej opuszczali swoje domy, aby przemieszczali się tylko do pracy i po niezbędne zakupy.
Niektórzy zaczęli wpadać w panikę. Zaczęto wykupywać tzw. suchy prowiant zwłaszcza kasze, makarony, ryże oraz środki czystości. Śmiano się, że ludzie to robią zapasy jak dla wojska… Zachowywano się tak jakby miały zostać zamknięte wszystkie sklepy chociaż zapewniano, że zostaną otwarte.…

W pewnym momencie sytuacja z zakupami zaczęła się normować i znów w sklepach niczego nie brakowało…

Chociaż sytuacja nadal była trudna ludzie zaczęli wracać do normalnego trybu życia. Prawie wszyscy stosowali się do wytyczonych norm, noszenia maseczek i rękawiczek oraz dezynfekowania rąk. Było to wszystko bardzo potrzebne i to nie tylko ze względu na sama higienę, ale przede wszystkim jako ochrona przed zarażeniem się wirusem.
Cała sytuacja trwała dosyć długo. Dla wszystkich było to bardzo uciążliwe, ale pomimo wszystko miało to swoje plusy.

Ludzie zaczęli sobie bezinteresownie pomagać. Robili sobie na wzajem zakupy, interesowano się starszymi sąsiadami.

Dzieci, które miały trudności w nauce w szkole zaczęły się lepiej uczyć i to nie dlatego, że prace robili za nich rodzice, chociaż w niektórych przypadkach pewnie i tak było, ale dlatego, że w domu była cisza podczas robienia lekcji. Nie było jak w szkole, że gdzieś ktoś coś do kogoś powiedział, komuś coś spadło, ktoś inny pytał o możliwość wyjścia do toalety itd. W domu było jakoś inaczej, łatwiej zrozumieć.
W końcu przyszedł taki moment, w którym ogłoszono, że Covid 19 został rozpracowany. Znaleziono skuteczny lek, opracowano również szczepionkę. Ludzie przestali się zarażać, a życie wróciło do normy. Otwarto wszystkie szkoły i uczelnie. Wszyscy mogli na nowo się ze sobą spotykać. Zniesiono wszystkie zakazy.
Sytuacja, która mocno uderzyła w cały świat nauczyła ludzi rozsądku i przede wszystkim wrażliwości na cierpienie i samotność innych.

Dalsze życie płynęło spokojnie. Nie zapomniano o higienie. Ludzie nadal sobie pomagali. Wszyscy nabrali szacunku do siebie na wzajem i żyli razem, spokojnie i szczęśliwie.

Barbara Gacek-Pek, Małgorzata Śmigerska